Zaparzyłam herbatę o smaku dzieciństwa. Pachnie jak wakacje u mojej babci na wsi.
Usiadłam na wygładzonej sofie, gotowej na wieczór. Przed chwilą ogarnęłam dom, dałam jeść piątce dzieci (każdemu co innego bo nie ma inaczej). Wstawiłam naczynia do zmywarki. Dziesiąty raz wytarłam blaty w kuchni. Rozstrzygnęłam trzy kłótnie, w tym jedną na śmierć i życie. Nakarmiłam psa. Podałam antybiotyk. Otarłam łzy. Wycięłam zadartą skórkę z zaczerwienionej rączki. Przypomniałam o umyciu zębów i powieszeniu ręczników w łazience. I w końcu zrobiłam sobie herbatę, gorzką, o smaku dzieciństwa.
Wieczór jest zupełnie inny jak się napracuję, przyznaję. Wtedy jestem zadowolona i czuję że mam pozwolenie na odpoczynek i swoje drobne sprawy, jak serial w tv, książka, pogrzebanie w internecie, paznokcie…
Jak się nie narobię, to się potem nie wyluzuję. Śmieję się z tego sama, ale niezmiennie powtarzam ten sam schemat.
Dziś zdałam sobie sprawę z tego, że upływający miesiąc spędzony z piątką dzieci, wycieczki z nimi do najbardziej zatłoczonego miasta w Ameryce, wyjazdy nad ocean, śniadania przy których brakuje miejsca przy stole, kłótnie, łzy, niekończące się zmywanie… to niesamowicie cudowny dla mnie czas. Oczywiście że jestem wyczerpana i brakuje mi czasu na wszystko, ale uwielbiam bezlik dzieci w swoim domu! Uwielbiam jak do moich dziewczyn przychodzą koleżanki, koledzy. Jak biegają, krzyczą i wariują.
Uwielbiam jak mamy gości z Polski. Jak nasz dom staje się tętniącym życiem domem.
Wtedy czuję że żyję. Biorę kolejny łyk herbaty i przyglądam się szczęściu.
Pomimo posiadania dużego domu z basenem jestem trochę jak wiejska baba z wiejskiej chaty.
Nie interesują mnie pozłacane klamki i jadanie w restauracjach, w których na stolik czeka się 5 miesięcy. Interesuje mnie najbardziej w życiu mój wiejski dom z wiejskimi dziećmi, kompot na stole z wiejskiego dzbana, ognisko, kiełbaski, pomidory w ogródku… i niekończący się śmiech i krzyk.
Ciągle w naszym domu przybywa farmerskich gadżetów, napisów, blaszanych naczyń. Ciągle czuję w sobie tą wiejską babę, która potrafi się jednak przy niedzieli wystroić.
Taką, która bez względu na to ile by dzieci miała to by sobie poradziła. Co by w lodówce miała a czego nie miała, to obiad i tak będzie. Ile by ran było, to każdą opatrzy. Ile by problemów było, tyle by rozwiązała. Napaliłaby w piecu jak zimno i szorowałaby zabłocone podłogi starą przetartą szmatą.
A potem ta sama kobieta na wieczór parzy sobie herbatę w ładnym kubku i zmienia się w dziewczynę w modnej piżamie, wpatrzoną w wielki telewizor. Przegląda domy gwiazd w najnowszym show, albo ogląda kolejny serial u boku męża.
Najważniejsze jest być sobą i żyć na swój sposób – stara dobra prawda. Nawet gdyby to miało być pomieszanie z poplątaniem. Moda przemija. I niestety nie uszczęśliwia na długo. Pozostajemy MY, na dobre i na złe. Z białym domem, w którym czujemy się obco, z koleżanką z którą nie chcemy mieć zbyt wiele wspólnego, z szefem który niszczy nas od środka.
Łatwiej jest żyć ze sobą, gdy to co nas otacza nie jest wymuszone. Gdy przyjaźnie nie są na siłę. Gdy ludzi zatruwających nasze życie odsunie się na bezpieczną odległość. I nie warto nadmiernie pielęgnować tego co wypada. Zawsze człowiek wtedy płaci cząstką siebie.
Często nie umiemy odmawiać, mówić zdecydowanego NIE lub TAK. A to jest bardzo cenna umiejętność w życiu.
Moje dzieci wychowywane są tak, by nigdy nie bały się i nie wstydziły mówić głośno o tym, co myślą. Przysparza to często kłopotów, kiedy np. zaskoczona babcia nie wie co powiedzieć gdy moja córka do niej mówi stanowczym tonem na lotnisku ” Babciu odejdź stąd, Ty jej nie pomagasz! Jak dziecko chce płakać to może płakać, nie można przestać na zawołanie! Trzeba się czasem wypłakać! Jak ona chce to niech płacze! a Ty sobie idź jak tego nie wiesz!!” Wtedy muszę tłumaczyć, że we wszystkim co robimy bardzo ważny jest szacunek. Babcia sobie pomyśli… dziecko dostanie reprymendę od mamy że mogło grzeczniej.. ale przynajmniej nie wstydzi się stawać w obronie naturalnych uczuć, do których każdy ma prawo.
I kończąc reprymendę zawsze powiem: jestem z Ciebie dumna. Bo naprawdę jestem.
Bardzo dużo mi brakuje do doskonałości. Popełniam masę błędów. Więcej niż bym chciała. Ale jestem wolna myślą i słowem. Uczę dzieci tego samego. I uważam, że przez to w życiu mi niekoniecznie łatwiej, ale napewno szczęśliwiej. A wtedy ta gorzka herbata wypijana na koniec dnia smakuje całkiem słodko…
Wszystko jest słodsze i piękniejsze gdy w człowieku jest więcej prawdy niż fałszu. I to nie wobec innych, ale wobec samego siebie.
Dodam tylko, że ja sama nie byłam tak wychowywana. Bardzo często słyszałam że może lepiej ustąpić, nie wychylać się za bardzo, być skromniejszą, nie wykłócać o swoje do upadłego, dzielić się na przymus.
Ale poszłam swoją drogą. Każdy z nas może. Wypuścić trochę z rąk własne życie… Nie zawsze wszystko musi być ułożone pod kreskę. Czasem lepiej pozwolić życiu iść w swoim kierunku, łagodniej do niego podejść, nie spinać się modą, tym co wypada a co nie, pomagać mu, ale nie ściskać z całych sił jakby miało się rozsypać gdy nieco odpuścimy.
Mówię wam, nie rozsypie się…
a być może nawet poskłada w całkiem przyzwoitą całość.
A jeżeli nawet nie… to wtedy poszukamy innej drogi. Mamy na to całe życie.
Pod spodem przekrój naszego dnia w NY. Było cudownie. Mój mąż nawet tańczył na środku świata (Timie Square) 🙂
20 komentarzy
Super foty. Ja tez lubie gości, ruch w domu. Ostatnio na 2 dni była przyjaciółka z mężem i synkiem i ja chętnie sprzatałam, pilnowałam dzieci i wstawiałam gary do zmywarki o północy. Teraz jest taki miesiąc, że padam na twarz. Jedno żegna się z podstawówka, drugie z przedszkolem, więc piekę, biegam na różne pożegnania i spotkania, odprowadzam i odbieram. Jeszcze do tego praca i to z dziecmi, ale też lubię usiąść taka wykończona wieczorem, słuchać i wachac jak mąż pali sheeshe i włączyć sobie lampkę lub zapalić świeczkę, zeby było nam przyjemnie. Pozdrowienia Iwonko 🙂
Jakie to ważne, żeby nauczyć się łagodnie patrzeć na siebie i na swoje życie… Nie jest to takie proste. Ja nadal się uczę, zwłaszcza tego czasu dla samej siebie. Na książkę, serial, na mnie.
Nowy Jork… Cudowne te zdjęcia prosto z ulicy! Dla mnie to też centrum świata, tylko tam tak to czułam:-) na 40 kę sprawiam sobie z mężem prezent – poczuć to znowu:-)
Pozdrowienia!
straszna szkoda, że tak rzadko piszesz.. uwielbiam Twoje posty..
wciąż trwa we mnie jakaś wojna .. sama nie wiem co z tym blogiem będzie. ale próbuję, cały czas próbuję 🙂
Piekny ,,wiejski,, dom i piekne podejscie do zycia. CZy znasz Fixer Upper show ? bo czasami jak ogladam zdjecia Twojego domu to tak jakbym ogladala kolejny odcinek tego show, poprostu tak cudowne masz te wnetrza. Pozdrawiam
tak znam ten show 🙂 i dziękuję Ci z takie komplementy 🙂
To ja Ci dziekuje bo od takich ludzi z wyczuciem stylu jak Ty czy Joanna Gaines ja moge czerpac inspiracje lub chociaz marzyc o tym jaki dom chcialabym miec a Twoja kuchnia jest najpiekniejsza kuchnia jaka widzialam w swoim
Pozdrawiam z chlodnej Angliizyciu.
dziękuję i też pozdrawiam! 🙂 🙂
Witaj 🙂 Zdjęcia jak zawsze fantastyczne, choć ja bym się raczej nie odnalazła w tak wielkim mieście.
Z przyjemnością przeczytałam Twój tekst, bo ja także jestem trochę taka baba. Mieszkam w małym mieście, ale uwielbiam chwile, jakie mogę spędzić na wsi, na ziemi po moich dziadkach, oddychać tamtym powietrzem i żyć według tamtego, naturalnego czasu.
Zgadzam się z Tobą w kwestii tego, by żyć zgodnie ze sobą, a nie tak jak wypada. Bo tak naprawdę dlaczego miałabym słuchać kogoś stawiającego mi nakazy i zakazy, ale zupełnie nie rozumiejącego moich potrzeb. Przecież póki jesteśmy empatyczni, otwarci na innych ludzi, umiejący wyważyć bycie z rodziną i bycie tylko ze sobą, nie krzywdzimy, nie obrażamy, nie odbieramy innym ich godności, ale za to potrafimy odnosić się do innych z miłością i szacunkiem, to każdy model życia będzie tym najlepszym. Najważniejsze, by był całkowicie nasz.
A Twój jest wciąż taki prawdziwy, swojski, bez nadęcia. Miło, że wciąż chcesz do niego zapraszać. Pozdrawiam serdecznie 🙂
dziękuję Ci Jagna 🙂 i też pozdrawiam!
Prawdziwą sztuką jest być uczciwym i szczerym wobec siebie , jeśli tę umiejetność się posiądzie lub jej nie zagłuszy w sobie , można dzielić się tą prawdziwością z otaczającym światem i ludźmi w sposób niezwykle naturalny i niewymuszony. Coraz mniej w nas samych siebie bo próbujemy dorównać najczęściej czyimś lub swoim wyobrażeniom o idealności . Natura i naturalność jest piękna w najprostszej postaci i Ty taka jesteś ,i nieważne czy jesteś turystką w luksusowej podróży ,czy myjesz dziurawą szmatą podłogę w swoim domku na wsi z „wsiowymi” gadżetami , piękno emanuje z Ciebie w każdej sytuacji ,bo jesteś we wszystkim, co robisz najprawdziwsza i szczera.
Ps-Znam te sztuczki niesamowicie wysportowanych ulicznych tancerzy Nowego Jorku , na ile męża „skubnęli” ? ( >50$ należy się aplauz zgromadzonej publiczności ? )
A Novotel w tle -bardzo dogodnie usytuowany ☺️
Pozdrawiam gorąco!
Marzena
Boże jak ja Ciebie podziwiam, za to, że ogarniasz swoją gromadkę i gości. Ja mam z tym problem niestety, tzn. nie przepadam za gośćmi w domu… sprzątanie, gotowanie i znowu sprzątanie, a potem padam na pysk. A goście często jeszcze lubią wbić szpilkę tu i tam. Może wszystko zależy od ludzi, których gościmy???
Nieważne 😉
Zdjęcia są cudne, widać, że wypad się udał :))
Clarka rządzi :***** ale wszystkie dzieciaki cudne <3
No i jaka wojna w głowie???? Czy Ty wiesz Kobieto kochana jak mi życie odmieniłaś :*** Uwielbiam Cię! Ten blog musi istnieć już zawsze….
Uściski!!
hahaha skoro tak mówisz 🙂 to chyba wyjścia nie mam 😉
Iwonka! Zakop ten topor wojenny i skoncz z ta wojna. Nawet nie wiesz jak ja, i napewno nie tylko ja, CODZIENNIE sprawdzam i wygladam twoich wpisow, chocby mialy byc te same, podobne, niewazne….pisz! My cie uwielbiamy kobieto. Tylu z nas pomoglas odmienic nasze podejdcie do zycia….wiec teraz moze nasza kolej, moze to my w jakis sposob moglybysmy pomoc tobie pokonac ta wojne i wygrac…by dalej piac. Ale najwazniejsze, ze jestes szczera…sama ze soba i z nami…wierze, ze przyjdzie taki moment, ktory definitywnie pomoze ci zadecydowac co dalej….i zycze ci tego z calego serca. A poki co…badz szczesliwa :).
????, mialo byc pisac nie piac…piac to ja pieje ze szczescia jak widze twoj nowy wpis!
hahahahahaha ale się uśmiałam 🙂 🙂 dziękuję Ci za masę miłych słów i tych zabawnych też 😉
Cudowny tekst. Zgadzam się, najważniejsze jest, aby być sobą i żyć po swojemu. Teraz tak żyję i zauważam tyle pozytywnych zmian w moim życiu. Piszesz tak szczerze. Czytałam tyle nadmuchanych artykułów, już tego nie robię. To promowanie niemal perfekcyjnego szczęścia mnie już śmiechy. Twój tekst jest wspaniały, z życia wzięty, bez koloryzowania. Doceniasz to, co posiadasz i to jest najwspanialsze. Więcej i więcej takich osób. Zdjęcia piękne, pełne radości, dały mi spory uśmiech na twarzy. Wszystko, co najlepsze dla Ciebie i Twojej rodziny.
Pozdrawiam, Aga. 🙂
Tez uwazam ze warto byc soba bez wzgledu na okolicznosci , a nie na sile dostosowywac sie do czegos lub kogos. I tak naprawde udawac Kogos – kim nie jestesmy. Badz soba , a wtedy spotkasz kogos , kto patrzy tak jak Ty.
Jakie to wspaniałe że nadal piszesz, nie mam czasu teraz czytać wszystkiego, ale wrócę tu po kolejną dawkę ogromnej energii i uświadomienia że życie jest cudowne, tylko trzeba w nim spojrzeć łaskawiej na siebie
Ja baba prawie 40 letnia właśnie odkryłam prawdę, że nie muszę wszystkich zadowalać. I zaczęłam powoli wprowadzać nowe zasady w swoje życie. I zaczynam tego uczyć swoje dzieci.Że mogą i mają prawo głośno wypowiadać swoje zdanie na każdy temat. Że nie muszą być miłe dla kogoś kto nie jest miły dla nich itd. I to dzięki Twoim wpisom. Dlatego proszę pisz dalej, bo inspirujesz wiele osób. A zdjęcia jak zawsze przepiękne:)
PS. No i reklama polskiego Inglota w amerykańskim środku świata robi wrażenie:)